wtorek, 30 marca 2021

Zaginiona - Karin Alvtegen


Zaginiona to propozycja czytelnicza jednej z Pań bibliotekarek. Jak widać na załączonym obrazku dotknięta duchem czasu pożółkła książka ewidentnie nie wzbudza zainteresowania. Zachęcona przez Panią, z którą bardzo lubię rozmawiać o książkach - postanowiłam zaryzykować. Zaginiona jest dziełem skandynawskiej pisarki, której nazwiska nie jestem w stanie zapamiętać i nigdy wcześniej o niej nie słyszałam.
Niesamowita historia. Autorka przedstawia nam smutną historię dziewczyny wywodzącej się z dobrego i bogatego domu. Dziewczyna zakochuje się w chłopaku pochodzącym z innej warstwy społecznej. Na swoje nieszczęście zachodzi z nim w ciążę, co spotyka się brakiem aprobaty ze strony jej rodziców. Dziecko zostaje jej odebrane  i oddane do adopcji, pomimo wyraźnego sprzeciwu bohaterki. Dominujący rodzice mający zdecydowany wpływ na jej życie - nie pozwalają jej mieć własnego zdania. Dziewczyna mocno przezywa utratę dziecka. W ramach buntu postanawia uciec z domu i rozpoczyna koczowniczy tryb życia, chowając się przed światem. Dziewczyna postanawia egzystować jako osoba bezdomna i anonimowa. Dopiero tajemnicze morderstwo mężczyzny, z którym miała styczność ujawnia istnienie bohaterki, o której nikt nie słyszał od lat. Podejrzana o popełnienie serii morderstw  rozpoczyna walkę o prawdę. Jej anonimowość oraz bezpieczeństwo zostały naruszone. Dążąc do odkrycia prawdy o sobie walczy o dobre imię zszargane przez lokalną prasę.
Książka mimo niewielkich rozmiarów pokazuje bezmiar cierpienia bohaterki, ból serca po utracie dziecka, bezduszność rodziców. Trudno mi sobie wyobrazić jak bohaterka dawała sobie radę w codziennej egzystencji. 


czwartek, 25 marca 2021

Zniknięcie Annie Thorne - C. J. Tudor

 


Zniknięcie Annie Thorne to moje drugie spotkanie z panią Tudor. To opowieść o mężczyźnie rozpoczynającym pracę nauczyciela w swojej rodzinnej miejscowości, którą opuścił dawno temu. Bohater powraca w dość trudnych okolicznościach (samobójstwo nauczycielki) do miejsca, w którym się wychował. Spotyka swoich rówieśników z czasów dzieciństwa. Starając odnaleźć się w nowej rzeczywistości próbuje rozwiązać po latach tajemnicę zniknięcia swojej siostry oraz tajemniczego samobójstwa. Rozpoczyna to szereg tajemniczych zdarzeń. Nierozwiązane sprawy z przeszłości dają o sobie znać i mają wpływ na bieżące zdarzenia w życiu bohatera.

Klimat książki kojarzy mi się ze mrocznym Smętarzem dla zwierzaków Stephena Kinga czy serialami: Stranger Things, Dark albo Miasteczko Twin Peaks. Mroczny, ciężki, tajemniczy, z tajemnicą. Powolutku, krok po kroku wchodzimy w świat bohatera. Autorka powoli dawkuje napięcie i odsłania rąbki tajemnicy.

Książki pani Tudor czytam w kolejności odwrotnej od daty publikacji. Nie tworzą one cyklu. 
Zauważam w nich jedną prawidłowość albo schemat. Pisząc tego posta jestem po lekturze Kredziarza (pierwszej książki autorki) - stąd ten wniosek. Schemat bardziej dotyczy tej książki i Kredziarza. Polega na prowadzeniu narracji w 2 płaszczyznach czasowych - teraźniejszej i kilkadziesiąt lat wcześniej. Przeszłość ma wpływ na teraźniejszość. Zabieg ten ma ogromne znaczenie dla zrozumienia wydarzeń, które mają miejsce w teraźniejszości. Nie jestem zwolennikiem czytania tak skonstruowanych książek, kiedy pomiędzy obiema narracjami istnieje zbyt duża rozbieżność czasowa (dzieciństwo bohatera i teraźniejszość, kiedy bohater ma np. 40 lat). Bardzo dobrym rozwiązaniem jest dla mnie zastosowanie zabiegu pokazującego taki schemat:
- początek książki - pseudo epilog - opis po finałowej scenie - dla czytelnika niezrozumiały - ale zachęcający do rozpoczęcia lektury książki
- opis akcji w czasie teraźniejszym przeplatany opisem zdarzeń doprowadzających do epilogu. 
- koniec książki - opis zdarzeń po epilogu, który został opisany na początku

Niebawem kilka słów o wspomnianym już Kredziarzu. Niestety nie będzie tak różowo, jak przy Zniknięciu Annie Thorne.

wtorek, 23 marca 2021

Całun z Oviedo - Leonard Foglia, David Richards

 

Całun z Oviedo to jedna z tych intrygujących książek, które uwielbiam czytać. Kuszona krótkim, ale konkretnym opisem oraz nietypową okładką poczułam, że to będzie dobra książka. I faktycznie - nie pomyliłam się. 

Nie znam dotychczasowego dorobku pisarskiego autorów. Muszę jednak przyznać, że wymyślili całkiem zgrabną historię. Mamy tu bowiem do czynienia z młodą bohaterką, która przyjmuje propozycję bycia surogatką dla pewnego małżeństwa. Dziewczyna borykała się z problemami finansowymi oraz mieszkaniowymi, więc była to idealna okazja aby się odbić od dna. Zwłaszcza, że małżeństwo zaproponowało jej pełną opiekę i zakwaterowanie u siebie w domu. Pozornie bardzo atrakcyjna oferta. Stopniowe ograniczanie wolności dziewczyny zaczynało powoli wzbudzać jej podejrzenia. Małżeństwo bardzo dbało o jej zdrowie. Przypadkiem okazało się, że płód, który w sobie nosi, nie jest zwyczajny. Zawiera w sobie boskie DNA. Dosłownie rzecz biorąc. Wartka i trzymająca w napięciu akcja doprowadza czytelnika do interesującego finału. To jedna z tych książek, którą czytałam z wypiekami na twarzy. 

Fantazja, jaką dali się ponieść autorzy wcale nie powoduje, że książkę należy oceniać nisko albo traktować z przymrużeniem oka. Na forach internetowych można się spotkać ze skrajnymi opiniami - od zachwytu do totalnej klęski. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, na jakie pomysły wpadają ludzie, do jakich eksperymentów dochodzi za zamkniętymi drzwiami laboratoriów. Ludzie bawią się w klonowanie, eksperymenty genetyczne. Dzisiaj się śmiejemy a jutro to będzie norma. Pamiętajmy, że ogranicza nas tylko wyobraźnia. Kiedyś oglądaliśmy sensacyjne filmy o pandemiach różnego rodzaju kiwając głową z uznaniem - świetny pomysł na film. I spójrzmy, co teraz się dzieje. Możemy podziwiać pandemię na żywo.




niedziela, 21 marca 2021

Modelki z Dubaju - Marcin Margielewski


Na rynku wydawniczym można odnaleźć mnóstwo książek opowiadających o wielkich i tragicznych miłościach europejskich kobiet z bogatymi szejkami. Autorkami są zwykle osoby, które przeżyły to na własnej skórze. Nie są to opowieści z happy endem w tle. Często wyobrażenia kobiet decydujących się na stały pobyt w krajach arabskich nie mają kompletnie odzwierciedlenia w rzeczywistości. Romantyczna natura kobiet pozwala im wierzyć, że gdzieś tam czeka na nie książę z bajki, który obsypie swoja wybrankę drogimi prezentami. Ona szczęśliwa przyjmie jego oświadczyny, urodzi mu dzieci i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Brutalne zderzenie z rzeczywistością szybko weryfikuje wyobrażenia kobiet. Ogromna przepaść pomiędzy europejską a arabską kulturą powoduje ogromne rozczarowanie i szok.

Modelki z Dubaju są opowieścią opartą na faktach. Autor relacjonuje opowieść Polki, która przeżyła piekło w Dubaju wraz z kobietami innych narodowości.

Przerażająca historia kobiet rekrutowanych na Instagramie pod przykrywką modelingu. Zapraszane do Dubaju, kuszone międzynarodową karierą i bajecznymi zarobkami decydowały się na wyjazd.  Inne kobiety zwabiano obietnicą dozgonnej miłości rzekomo przystojnego i bogatego szejka. Na miejscu dość szybko okazywało się, że modeling to tak naprawdę zwykła prostytucja. Bogaty szejk zarządzał zwykle swoimi burdelami a oficjalnie był przykładnym obywatelem mężem i ojcem. Często pisemne konwersacje z potencjalnymi kandydatkami na modelki prowadziły.... inne kobiety.

Handel żywym towarem to dość powszechne zjawisko w tamtych rejonach. Szejkowie często są w zmowie z policją, więc ucieczka z burdelu jest praktycznie niemożliwa. Mają swoje upodobania i dewiacje np. zamawiają na własny użytek kobietę w ciąży. 

Książka przeraża autentyzmem i realizmem. Czytałam ją z zapartym tchem. Najsmutniejsze były przyczyny, dla których dziewczyny przyjeżdżały do Dubaju. Jedne liczyły na łatwy zarobek, inne zbierały pieniądze na bardzo droga operację członka rodziny. Każdą motywowało coś innego. Ale żadna tak naprawdę nie zdawała sobie sprawy, co tak naprawdę czeka ją na miejscu. Z własnej woli pchały się do piekła - ignorując ostrzeżenia.

Autor otwiera swoją książką cykl Niewolnicy opowiadający o ludziach traktowanych jako zwykły towar. Jestem bardzo ciekawa kolejnych tomów serii. 



czwartek, 18 marca 2021

Dziedzictwo Stonehenge - Sam Christer

 

Na początku muszę podkreślić, że ta okładka od razu wzbudziła we mnie zainteresowanie. Świetna zachęcająca grafika, interesujący opis i tematyka. Dla pewności sprawdziłam, czy nie jest to część większego cyklu. Po rozwianiu wszelkich wątpliwości rozpoczęłam czytelniczą ucztę.

Dziedzictwo Stonehenge to moje pierwsze spotkanie z autorem. Sam Christer to dziennikarz, producent filmowy i prezenter. Dziedzictwo to jego debiut książkowy. Moim zdaniem bardzo udany.

Gdyby tak w kilku słowach opisać klimaty i tematykę książki, to bez wahania powiedziałabym tak: Dan Brown i Indiana Jones. Mamy tu całkiem zgrabnie opowiedzianą historię rozpoczętą sceną samobójstwa starszego poszukiwacza skarbów. Jak sam tytuł wskazuje motywem przewodnim jest tutaj Stonehenge. Dodajmy do tego tajną organizację, spiski, tajemnicze rytuały oraz morderstwa.  Dynamiczna akcja i jej zwroty nie pozwalają czytelnikowi na wytchnienie.

Uwielbiam tego typu książki. Akcja, emocje, intryga - to podstawowe składniki mojej idealnej książki. W dorobku autora możemy odnaleźć 3 podobne klimatycznie książki: Tajemnica Całunu Turyńskiego, Bractwo Camelotu i Cienie śmierci.  

Jak widzę te wszystkie cudowne książki, to zawsze snuję marzenia, aby:

- zamknąć się gdzieś w jakimś przytulnym miejscu,

- mieć stały dostęp do pół litra  (herbaty oczywiście. Przykładowy kubek z herbatą można podziwiać w poprzednim poście),

- mieć nieograniczony czas na czytanie,

- umieć czytać szybciej niż teraz, ale bez szkody dla treści. Chyba marzę po prostu o lepszych parametrach swojego osobistego mózgu oraz oczu.

- i najważniejsze na koniec: mieć wszystkie książki w zasięgu ręki. No dobrze, przynajmniej w zasięgu wzroku.

Marzenia marzeniami, ale dopisuję te 3 książki do niekończącej się listy książek "do przeczytania". 

I obiecuję sobie, że je przeczytam.

A Dziedzictwo Stonehenge polecam gorąco.


wtorek, 16 marca 2021

Ukojenie - Ian McEvan


Muszę przyznać, że nie pamiętam żebym kiedyś czytała jakąkolwiek z książek Iana McEwana. Autora kojarzę z jedynie z nazwiska. W kinie natomiast widziałam bardzo udaną ekranizację jednej z jego powieści - Na plaży Chesil. 

Nadszedł jednak dzień, kiedy wzięłam do ręki jedną z jego powieści tj. Ukojenie. Książka niewielkiej objętości, idealna na jedno popołudnie. Wydanie, na której trafiłam było chyba dedykowane dla osoby mającej problemy ze wzrokiem (duże litery).

Ukojenie to intymny portret dojrzałej pary spędzającej urlop w Wenecji. Czytelnik ma okazję zapoznać się z ich codziennymi rytuałami, próbą pozbycia się codziennej monotonii i przygasającego żaru. Para spaceruje i zwiedza okolice szukając wytchnienia od codzienności. Autor nie męczy czytelnika rozwojem akcji. Każdy dzień wygląda tak samo. Wydawałoby się, że para ginie w tłumie turystów odwiedzających ten region. Któregoś wieczora błądząc po labiryncie wąskich uliczek napotyka na tajemniczego mężczyznę i jego żonę. Spotkanie to powoduje falę dziwnych sytuacji z zaskakującym i tragicznym finałem.

Do przeczytania książki zachęcił mnie opis na okładce. Miało być to, co w książkach najbardziej mi się podoba - połączenie thrillera z elementami psychologicznymi. Gdyby nie to, że książka jest cienka, odłożyłabym ją po kilkunastu stronach z uwagi na początkową monotonię. Warto jednak wytrwać do końcowych scen, aby doczekać się sytuacji, która spowoduje nagłe przyspieszenie bicia serca. Zakończenie zaskakuje i jak dla mnie nie jest do końca zrozumiałe. Dzięki temu zabiegowi czytelnik ma możliwość indywidualnej jego interpretacji. Poprzez swoistą nieoczywistość autor prowokuje, aby powrócić kilkukrotnie do finałowej sceny i spróbować zrozumieć na swój sposób, to co wykreował na sam koniec.

Ja dałabym tej książce szansę. Mimo całego mnóstwa podzielonych zdań czytelników, które znalazłam na forach opiniotwórczych. Nie każda książka musi mieć racjonalne oraz zrozumiałe zakończenie. Osobiście lubię niedopowiedzenia w zakończeniach. Zwłaszcza te, które powodują niedosyt i stają się zapowiedzią do kolejnej części książki. Zupełnie jak w kolejnych odcinkach brazylijskich telenoweli. Idealnym przykładem serii książki "z niedosytem", to oczywiście książki Remigiusza Mroza. Kto czytał, ten wie o co chodzi.






niedziela, 14 marca 2021

Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafón

 


Pana Zafóna raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Autor od lat znany jest z przepięknych, poetyckich powieści. Fenomen Zafóna dotarł do 40 krajów na świecie. Powinnam się wypowiadać o autorze czasie przeszłym, bo nie żyje. Ale jego duch zawsze będzie wśród nas.

Cień wiatru to pierwsze spotkanie z autorem i drugie podejście do książki. Swego czasu odłożyłam ją po kilkunastu albo kilkudziesięciu stronach. Nie ten czas, nie te okoliczności, nie taki nastrój. Zdarza się. W kilka lat po pechowym falstarcie książka dostała drugą szansę. Kiedy nadszedł jej czas schowałam się w cudownym świecie wykreowanym przez autora. Poznajemy głównego bohatera i jego fascynację, wręcz obsesję przypadkowo odkrytą książką i jej autorem. Dajemy się porwać przygodzie życia bohatera, wręcz współodczuwając jego emocje, klimat Cmentarzyska Zapomnianych Książek - bajecznego miejsca, zapach książek, unoszący się kurz.

Magia to jedno słowo, które idealnie opisuje klimat książki. Nie mylić z Harrym Potterem, bo nie o tę magię chodzi. Chodzi o specyficzny klimat, dzięki któremu można odpłynąć, zapomnieć o otaczającym nas świecie. Nie znam słów, aby opisać piękno języka, jakim posłużył się autor.  Miły dla oka i odmienny od języka, który możemy spotkać w aktualnej beletrystyce.

Cień wiatru nie zagości w sercu każdego miłośnika książek. Objętość książki może skutecznie odstraszyć mola książkowego. Wydanie, które miałam w rękach wbrew pozorom czyta się bardzo płynnie. Trzeba jednak wejść w klimat i całkowicie poświęcić książce swoją uwagę. Warto dać się ponieść fali.

Dla pocieszenia pozycja jest 1-szym tomem cyklu Cmentarz Zapomnianych Książek. Jeśli pierwszy tom liczy sobie 520 stron , to ostatni - 4-ty (Labirynt duchów) liczy sobie aż 896 stron. 

Przeczytam wszystkie.

piątek, 12 marca 2021

12 miesięcy z biblioteką - Marzec - Mała księgarnia samotnych serc - Annie Darling


W rocznym bibliotecznym wyzwaniu marzec stoi pod znakiem książki, której główną bohaterką będzie .... księgarnia. Jak dla mnie wyzwaniem nie było jednak samo przeczytanie książki a jej znalezienie. 

Księgarnia nie jest bowiem zbyt częstą bohaterką książek, zwłaszcza główną. Przynajmniej ja nie kojarzę żadnych książek tego typu. Pierwsze skojarzenie z tym tematem, to oczywiście zupełnie inna książka. Znana na całym świecie, ukochana przez miliony, jej autor niedawno zmarł. Ale o tym w kolejnym poście. Pozostawię nutkę tajemnicy. 

Mała księgarnia samotnych serc, to moje pierwsze i udane spotkanie z autorką. Tym razem trafiłam na humorystyczną powieść, która okazuje się być pierwszym tomem cyklu. Autorka opowiada czytelnikowi historię podupadającej londyńskiej księgarni, która trafia w spadku do jej pracownicy. Pracownica jest romantyczką i próbuje swoich sił w pisaniu tekstów o takim charakterze. Próbki jej twórczości są wplatane pomiędzy rozdziały książki. Oczywiście tematem przewodnim jest ukryta miłość do wnuka zmarłej właścicielki księgarni. W książce autorka opisuje długą i zabawną walkę o przyszłość księgarni, która toczą między sobą. Każde z nich ma inny pomysł na jej aranżację. 

Powieść jest dla mnie zupełną odmianą po dziwnym kryminale i powieści postapokaliptycznej, które miałam okazję ostatnio czytać.  Zabawne sytuacje ukazane przez autorkę wywołują nieustanny lawinę śmiechu. Nie oceniłabym jej jako książkę najwyższych lotów czy bardzo ambitną. Wydaje się raczej lekka i relaksacyjna, momentami nawet przypominająca Harlequina. Takie książki są również potrzebne w ramach przeciwwagi, aby umysł miał okazję odpocząć i odetchnąć. 

poniedziałek, 8 marca 2021

Złodziej zaginionego obrazu - Massimo Nava


Złodziej zaginionego obrazu to książka, po którą sięgnęłam przypadkiem za namową miłej pani bibliotekarki. 

Massimo Nava jest Włochem w kwiecie wieku. Dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem, autor esejów i kilku książek, laureat kilku nagród. W Polsce znany tylko z tej jednej książki. 

To pierwsze i niestety ostatnie spotkanie z autorem. Zdecydowałam się na przeczytanie tej książki zafascynowana zapowiedziami na okładce: tematyką i miejscem akcji. Morderstwo w środowisku handlarzy dziełami sztuki  popełnione w ekskluzywnej scenerii Księstwa Monako. Brzmi bardzo ciekawie. Liczyłam na ciekawą opowieść osadzoną w miejscu, które kiedyś odwiedziłam, i do którego czuję ogromny sentyment.  Przepiękne krajobrazy, przepych, cudowny śródziemnomorski klimat...

Naładowana pozytywną energią i z nutką refleksji rozpoczęłam podróż do Monako. Podróż okazała się wielką pomyłką. O ile zaciekawiły mnie krótkie opisy Monte Carlo i okolic, to sama akcja książki ciągnęła się niemiłosiernie. Byłam ogromnie znudzona książką przez wplatanie do fabuły informacji historycznych i faktów. Jeśli autorowi Muzeum luster zabieg ten udał się idealnie, to panu Navie niestety nie. Moim zdaniem mniej cierpliwy czytelnik odłożyłby książkę po przeczytaniu kilku stron. Ja się pokusiłam, aby przeczytać całą licząc, że być może tylko początek jest trudny. Niestety rozczarowałam się.

Jeżeli ktoś jest miłośnikiem kryminałów i literatury faktu w jednym - pewnie będzie zadowolony.  Ze względu na tematykę wolę jednak trylogię Maestra autorstwa L. S. Hilton. 


czwartek, 4 marca 2021

Wiedeńska gra - Carla Montero

Wiedeńska gra to moje pierwsze spotkanie z Carlą Montero. Jak już wspomniałam w jednym z  postów, to siostra Luisa Montero Manglano. O ile spotkanie z jej bratem było nad wyraz udane, co opisałam w poście na temat książki Muzeum luster - to przypadku Carli mój entuzjazm opadł.
Opis na okładce sygnalizuje nam opowieść sensacyjno-historyczną  osadzoną realiach lat 1913-1914. Główna bohaterka - moja imienniczka - po traumatycznym porzuceniu przez niedoszłego narzeczonego zostaje przygarnięta przez ciotkę. Wyrusza z nią w podróż do Austro-Węgier. Isabel to piękna kobieta, której urokowi trudno się oprzeć. Podczas pobytu na zamku doświadcza różnych mniej lub bardziej dziwnych zdarzeń. Wokół Isabel krążą mężczyźni prowadzący tajne rozmowy dyplomatyczne, od których zależy los państwa.

Książka liczy blisko 400 stron i tak naprawdę niewiele się w niej dzieje. Trudno połapać się w poszczególnych wydarzeniach. Panujący w niej chaos nie pomaga czytelnikowi w zrozumieniu fabuły. Mam wrażenie, że książka została dosłownie przegadana. Zbyt drobiazgowe i kwieciste opisy znacząco spowalniają i tak ospałą akcję. Pod koniec dopiero co nieco się wyjaśnia i następuje jakiś zwrot akcji. Zastanawiam się nad określeniem, które pasowałoby do tej książki: przerost formy nad treścią albo przerost treści nad formą.

Wiedeńska gra to debiutancka książka autorki. Więc powiedzmy, że przymrużę oko. Jestem ciekawa Szmaragdowej tablicy. Podobno bestsellerowa książka. Jeśli jej styl okaże się podobny do tego z Wiedeńskiej gry, to z przykrością będę musiała zakończyć przygodę literacką z Carlą. Ale mam cichą nadzieję, że jednak skradnie moje serce.

wtorek, 2 marca 2021

Ostatni - Hanna Jameson

 


Ostatni to ksiazka którą dosłownie porwałam z bibliotecznej półki, jak tylko spojrzałam na opis. Tak!! Postapokaliptyczne, wręcz posnuklearne klimaty. Nie fantasy, nie S-F, oszczędna intrygujaca okladka, Czasem tak niewiele potrzeba do szczęscia . Uwielbiam ten stan ekscytacji, kiedy wychodze z biblioteki ze swoimi czytelniczymi łupami. P przyjściu domu trafiają na kupkę, aż przyjdzie na nie kolej.

Mała odmiana po Wiedeńskiej grze Carli Montero. I to w stylu, jak i tematyce. 

Aktualnie od prawie roku żyjemy w stanie pandemii. Na początku było ciężko: szok i niedowierzanie, drastyczne ograniczenie swobód obywatelskich, przemieszczają sie, kagańce na twarzy. Niewątpliwie stan znany tylko z opowieści, seriali TV. Nikomu by nie przyszło do glowy, że kiedyś przeżyjemy (albo i nie) coś podobnego.

Książka natomiast sięga dalej. Aktualna pandemia to tak naprawdę pikuś, wakacje, high life, przy tym co autorka opisuje w książce. Ataki nuklearne w wielu miastach swiata powoduje nagłą smierc setek tysiecy ludzi. Bohateroei ksiazki w trakcie tych wydarzen przebywaja w jednym ze szwajcarskich hoteli i próbuja sie odnaleźć w sytuacji. 

Wyobraźmy sobie taką sytuację:

-, że mamy zapasy jedzenia na jakiś czas, kiedyś się skończą 

- musimy oszczędzać prąd w rezultacie jesteśmy go pozbawieni

- nie mamy dostęu do nternetu

- tesknimy za smakiem herbaty, kawy  i .... pizzy

- nie wiemy czy nasi bliscy, ktorzy znajdują sie daleko stąd w ogóle zyją

- nie wiemy co dalej bedzie

- cieszymy sie z deszczu

- ....i ze spiewu ptaków

- większość z nas nie wie jak rozpalic ogien nie mając do dyspozycji zapalniczki, czy zapałek

Trochę się zdziwiłam czytając te książkę. Liczyłam na akcję. Autorka postawiła na opisy. Mamy co prawda  tajemniczego trupa i próby rozwikłania zagadki. Ale nie to jest wazne, Istotne tutaj sa opisy tego co sie dzieje z ludźmi w obliczu prawdziwej tragedii. przedstawiona pod koniec ksiazki  Próba odbudowy życia, które pojawiły sie pod koniec ksiazki powinna zostć szerzej opisana. jednak zostala skrócna do minimum,

Dzisiejsza pandemia to raj. Mozemy posłuchac muzyki, zamówic jedzenie przez internet, albo produkty do jego przygotowania, Nawet nam to przywiozą. Mozemy widziec sie z bliskimi, z zachowaniem ostrożnosci. Możemy isc na spacer bez obaw ze napdanie na nas jakiś kanibal.

W zasadzie nie jest tak źle. Ale to refleksja, która nachodzi mnie dopiero po roku życia w pandemii. Zawsze moze byc gorzej. W jednej chwili może umrzec wielu ludzi, możemy byc pozbawieni wszystkiego. Ksiązka daje pewną nadzieje na przyszłość i pozwala spojrzec na dzisiejszy pandemiczny swiat przychylniejszym wzrokiem.