sobota, 27 lutego 2021

Gottland - Mariusz Szczygieł

Gottland to moja pierwsza przygoda z autorem. Mariusza Szczygła znam przede wszystkim jako prowadzącego talk show Na każdy temat. jako autor reportaży doczekał się wielu słów uznania. Szczygieł to też miłośnik Czech. Ciekawa mieszanka. Stąd też postanowiłam przekonać się czy przypadnie mi do gustu jedna z jego książek tj. Gottland. Pamiętajmy, nie jest to nurt literacki, który zwykle czytuję. Jestem jednak otwarta na różne opcje. Chętnie sięgam po nowe gatunki, odkrywam różnych autorów. Z różnym efektem końcowym.

Kierując się dobrymi opiniami czytelników sięgnęłam po Gottland. Na tylnej okładce znajdziemy krótkie, ale treściwe opinie poczytnych w owym czasie gazet. Owym czasie czyli w okolicach roku 2010, roku  wydania II edycji książki. Książka znalazła się w finale nagrody Nike 2007. Laureatka welu różnych nagród została przetłumaczona na 9 jezyków. Po prostu brać, czytać i delektować sie. 

O czym jest Gottland? To zbiór czeskich opowieści, których bohaterami są znane postacie kraju naszych południowych sąsiadów.  Pod pretekstem opowieści o losach Czechów autor sprytnie przemyca informacje historyczne na temat kraju. Na dzień dobry mamy więc pasjonującą historię Tomasza Baty. Tak, tego pana od butów. Specyficzny język i charakter książek-reportaży jednego może zachęcić a innego odstraszyć. Przyznaję, że pierwsza historia wciągnęła mnie. Liczyłam, że kolejne również.  Okazuje się, że mimo całej sympatii do Czech - nie znam większości  jej wybitnych przedstawicieli. Stąd też nie podzieliłam podekscytowania autora podczas kolejnych opowieści. 

Znalazłam kilka słów o Helenie Vondrackovej, gdzieś przewinęła się rodzina Franza Kafki. Pamiętamy jego Proces. Do dziś fascynują mnie książki tego rodzaju: dziwne, surrealistyczne, klimatyczne jak np. Niepocieszony autorstwa Kazuo Ishiguro, porównywany do klimatu Procesu (literatura japońskich twórców to już temat na innego posta). 

Wracając jednak do Gottlanda - muszę niestety przyznać, że nie dałam się porwać tej książce. Albo ten konkretny zbiór reportaży nie przypadł mi do gustu, albo styl pisarza. Być może reportaż to nie jest mój gatunek. Nie neguję wartości literackiej książki. Nie podzielam jednak zachwytu nad nią. Jedni lubują się w reportażach a inni w poezji. Każdy ma swoje gusta i guściki. 


czwartek, 25 lutego 2021

Służąca - Alicja Sinicka

 

Służąca to moje drugie spotkanie z autorką po dobrze przyjętej Stażystce. Po książkę sięgnęłam więc w ciemno. Ogólnie autorka specjalizuje się w kryminalno-sensacyjnych powieściach. Jej książki opierają się na dobrym pomyśle. Uważam, że rasowy pisarz potrafi go wykorzystać w pełni. O ile Stażystka powiedzmy, że wykorzystała swój potencjał, to Służąca niekoniecznie.

Służąca to opowieść o dziewczynie, która od dzieciństwa ceni sobie porządek oraz zamiłowanie do czystości. Postanawia zrobić z tego atut. Aby zdobyć doświadczenie niezbędne do założenia w przyszłości działalności gospodarczej zatrudnia się jako sprzątaczka w prywatnych domach. Splot okoliczności doprowadza ją spotkania z bogatymi właścicielami domu, którzy oferują jej posadę sprzątaczki wraz z zakwaterowaniem.

Dość nietypowe zainteresowania pana domu mają ogromny wpływ na pracę bohaterki. Otóż pan domu żyje w świecie średniowiecza. Bierze udział w zlotach oraz rekonstrukcjach słynnych bitew. W domu trzyma zbroje oraz okolicznościowe stroje. Jada tylko staropolskie potrawy. Ma również oczekiwania wobec bohaterki, która przebywa w domu w charakterze służki. Szczerze, nie wytrzymałabym w domu z takim człowiekiem.

Zarówno bohaterka, jak i ja oczekiwałyśmy innego obrotu sprawy.

I od tego momentu moja ciekawość co do tej książki przeplatana była irytacją. Z przewagą irytacji. Bohaterka dała się wciągnąć w niebezpieczną grę i nic nie zrobiła, aby z niej wyjść. Normalny człowiek wiedząc, że zagraża mu niebezpieczeństwo robi wszystko, aby się ratować.

Spodziewałam się zupełnie innej książki. Ale mimo wszystko jest wciągająca i czyta się ją dość szybko. Do końca mając nadzieję na dobrą intrygę czy przełom - dotarłam do końca. Autorka miała naprawdę dobry pomysł na książkę. Ale niestety mało realistyczna kreacja bohaterki to niestety jej główny minus. Ale warto dotrwać do końca. Na pocieszenie chyba autorka serwuje nam ciekawy zwrot akcji. Warto też skupić się na epilogu.

Nie od razu Rzym zbudowano. Liczę na to, że pisarka odrobi zadanie domowe. Ma dobre pomysły na książki, ale… przed nią jeszcze trochę pracy. Trzymam kciuki i czekam na kolejne powieści.



wtorek, 23 lutego 2021

Odwet - Claire Douglas

Kolejna udana książka brytyjskiej autorki Ktokolwiek widział i Siostry. Obie książki okazały się bestsellerami a przy okazji przypadły mi do gustu. Po kolejną powieść sięgnęłam w ciemno.

Książka rozpoczyna się prologiem, w którym kobieta przyznaje się do morderstwa własnego męża. Mocny akcent jak na początek książki. Zaciekawiona czytałam, co dalej autorka zaprezentuje w głównej części książki.

Główni bohaterowie, którym jest małżeństwo postanawiają wybrać się na wakacje. W tym celu postanawiają zamienić się mieszkaniami w ramach airbnb - korzystając z okazyjnej oferty. Nie spodziewali się, że trafią na okazały dom nad morzem, kiedy sami zaoferowali niewielkie mieszkanie. Żona jest osobą, która niewiele mówi mężowi o swojej przeszłości, zwłaszcza o pobycie w Tajlandii. Chce odpocząć po złamaniu ręki. Mąż natomiast widzi idealną okazję do połączenia pracy online i wypoczynku.

Żyć i nie umierać. 

Tak by się wydawało. Jednakże w trakcie pobytu oraz po powrocie do domu w życiu bohaterów zaczynają się dziać dziwne, niepokojące rzeczy. 

Co się wydarzyło w Tajlandii i jaki ma to wpływ na życie małżeństwa? Czy żona zabiła swojego męża? Kim jest żona? Nic nie jest takie, jakie się wydaje na początku. Autorka zaserwowała nam bardzo realistyczną historię, która może się zdarzyć każdemu w dzisiejszych realiach. 

Niby przypadkowa zamiana mieszkaniami/domami, ale nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Ja nie zaryzykowałabym. A książka dobitnie pokazuje ciemną stronę airbnb. Poza tym ważny wątek, to kradzież. Czego? Jako, że na blogu nie spojleruję, to pozostawię pytanie bez odpowiedzi. 

Akcja książki, jak na dobry thriller przystało - toczy się dynamicznie i bardzo zaskakuje. I takie książki uwielbiam. Bez dłużących się opisów i niepotrzebnych wątków. Czekam na kolejne książki autorki. 




niedziela, 21 lutego 2021

Muzeum luster - Luis Montero Manglano

 



Muzeum luster to pierwsze spotkanie z autorem. W notce biograficznej możemy przeczytać, że autor odebrał solidne wykształcenie i aktualnie realizuje się zawodowo jako profesor sztuki i historii średniowiecznej w Centrum Studiów Romańskich.

Ponadto zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że autor jest spokrewniony z Carlą Montero, autorką m.in. Szmaragdowej tablicy. Carla jest siostrą autora. Rodzeństwo specjalizuje się w pisaniu książek o tematyce historyczno-sensacyjnej. Ostatnio przeczytałam jedną z powieści Carli. Niebawem kilka słów na ten temat.

Akcja książki toczy się w Madrycie. W trakcie trwania Międzynarodowego Konkursu Kopistycznego w muzeum Prado dochodzi do serii zabójstw, które stanowiły odwzorowanie najbrutalniejszych obrazów ze zbiorów galerii. Autor szczegółowo opisuje miejsca zbrodni oraz trzyma czytelnika w napięciu.

Ogromne znaczenie przy rozwikłaniu zagadki ma tutaj symbolika. Szczególną uwagę zwraca… kaczka, która nie bez powodu znalazła się na zdjęciu obok książki.

Muzeum luster to majsterszyk. Wspaniała uczta czytelnicza i solidna porcja literatury dla fanów sensacji z wątkiem historycznym. Książka naszpikowana jest dużą ilością danych historycznych, ale podana w przystępny i intrygujący sposób. Powoduje to, że nie da się jej szybko czytać. I tu tkwi jej piękno. Warto poddać się temu intelektualnemu wysiłkowi, aby na końcu zrozumieć wyjaśnienie historii.

Na końcu książki dowiadujemy się, że nie wszystkie przytoczone przez autora informacje historyczne są faktami. Kto interesuje się historią sztuki – pewnie dostrzeże różnice. Nie będzie też problemu ze stwierdzeniem, które historie były wymysłem autora. Ja niestety takiej wiedzy nie posiadam. Nie czułam jednak, aby braki w tym zakresie odbiły się niekorzystnie na odbiorze książki.

Wydanie, które miałam przyjemność czytać zaskakuje również od strony wizualnej. Na wewnętrznych stronach okładki po rozłożeniu skrzydełek możemy odnaleźć czarno białe zdjęcie muzeum Prado. Natomiast na ostatnich stronach możemy podziwiać kolorowe fotografie niektórych makabrycznych obrazów, o których mowa była w książce.

Warto sięgnąć po Muzeum luster i odnaleźć odpowiedź na pytanie, co oznacza tytuł książki oraz jak pasja autora doskonale przelewa się na kartki książki i jej wartość czytelniczą.

czwartek, 18 lutego 2021

Dwanaście miesięcy z Biblioteką - Luty - Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz - Lisa See (3z3)


Lisa See jest amerykańską pisarką chińskiego pochodzenia. W jej dorobku możemy odnaleźć sporo powieści historycznych zlokalizowanych w Chinach.

Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz to moje pierwsze spotkanie z autorką. Trzeba przyznać - całkiem udane. To wciągająca opowieść o chińskiej egzotycznej XIX-wiecznej tradycji pokazanej oczyma kobiet.

Tytułowy Kwiat śniegu i Lilia to dwie zaprzysiężone siostry - laotong. Doskonale dobrane pod względem urodzenia i innych specyficznych kryteriów podpisują uroczysty pakt przyjaźni. Wykorzystując specyficzny język "nu shu", który oznacza "kobiece pismo" korespondują ze sobą wykorzystując wachlarze. 

Przez pryzmat prowadzonej korespondencji jesteśmy świadkami historii dwóch dziewczynek, których los od najmłodszych lat jest przesądzony. Życie w chińskiej tradycji nie jest usłane różami. Chińskim symbolem piękna jest specyficzny kształt stopy kobiety - im mniejsza tym wyższy stopień w hierarchii społecznej oraz szansa na znalezienia dobrego męża. Aby osiągnąć pożądany efekt małe dziewczynki poddawano zwyczajowi krępowania stóp. Dopóki nie zajrzałam do Internetu, to nie miałam świadomości, na czym konkretnie polega ten zabieg. A widoki należą do drastycznych: połamane i wykrzywione palce oraz ostatecznie zdeformowany kształt stopy. 

Tradycje chińskie drobiazgowo opisane w książce uświadamiają czytelnikom ich odmienność od naszych europejskich. Począwszy od procesu poszukiwania przyszłego męża przez swatkę, przez obrzędy ślubne, po narodziny dzieci i obrzędy pogrzebowe.

Lektura książki skłania do refleksji. Pozwala docenić dzisiejszą wolność i możliwość panowania nad swoim życiem.


środa, 17 lutego 2021

17 luty - Światowy Dzień Kota - Sekretne życie właścicieli kotów - Bruce Fogle


Dziś swoje święto obchodzą sympatyczne czworonogi - koty. Dla jednych słodkie zwierzątka do przytulania. Dla innych złośliwe fałszywce. Niewątpliwe koty to indywidualiści chodzący swoimi ścieżkami. Nie obchodzi ich nic oprócz własnej osoby. Czasem przyjdą na kolanka na mizianie, czasem będą siedzieć na swoim legowisku i od czasu do czasu łypać wzrokiem na swojego właściciela.

W księgarniach i bibliotekach można pewnie odnaleźć sporo książek o naturze kota, o kociej behawiorystce i innych tematach okołokocich.

Bruce Fogler podjął się napisania książki będącej zbiorem pytań i odpowiedzi kierowanych przez kota do człowieka. Zaczyna od prostego pytania: czy człowiek rozumie, co kot chce mu powiedzieć, gdy mruczy, piszczy i prycha? Nie mam kota, ale wydaje mi się, że jak kot mruczy, to chyba mu dobrze. Z tego, co słyszałam koty nie mruczą między sobą, tylko w trakcie komunikacji z człowiekiem. Okazuje się, że kot mruczy również, aby się uspokoić. Prychanie i syczenie ma natomiast oddźwięk negatywny. Syczenie to - "zostaw mnie człowieku w spokoju".

Ciekawostki - cechy wspólne kota i człowieka:

  • lubią wygrzewać się na cieple
  • chętnie odpoczywają kiedy nadarzy się okazja
  • chętnie zjedzą coś dobrego
  • chętnie przesypiają całe dnie, aby bawić się w nocy
  • korzystają z toalety w jednym miejscu 

Autor odpowiada na ciekawe pytania kota, które dają czytelnikowi do myślenia:

- dlaczego kotu wolno spać w sypialni właścicieli a ich własnym dzieciom nie?

- czy ludzie są pewni, że kot rozumie, to co do niego mówią?

Zastanawialiście się kiedyś, po co kotu obroża z dzwoneczkiem, jeśli kot to urodzony drapieżca? Może i wydaje się słodki i kochany, ale w lustrze widzi lwa. Od razu mam skojarzenie ze śmieszną fotka, kiedy mały kotek stoi przed lustrem a w odbiciu widzi dużego lwa. Od razu nasuwa się pytanie - dlaczego ludzi nazywają kota np. Puszek?

Kot prowadzi swobodne życie i czasem się zastanawia, dlaczego nie jest swobodnie wypuszczany z domu? Autor zadaje tez trudne pytanie, dlaczego jednego dnia kot jest kochany a innego wyrzucany? I czy ludziom będzie smutno, kiedy kot umrze. I dlaczego wydaje mu się, że przybył do domu człowieka jedynie w celach rozrywkowych jako pluszowa zabawka? I jeśli ludzie tak kochają swojego kota, to czemu go zostawiają samego na całe dnie?

Autor opisuje również z perspektywy kota jego rozczarowanie brakiem wdzięczności człowieka za przyniesione mu zdobycze typu zdechła mysz.

Wiedzieliście, że:

  • kot umie pływać, ale tego unika? Zawsze mam przed oczami obraz wściekłego kota wyskakującego z wanny pełnej wody
  • kot atakuje ludzi, bo nie ma na co polować? Dla mnie to zaskakujące, bo myślałam, że to objaw jego złośliwości.

Autor zadaje mnóstwo z pozoru dziwnych, ale zastanawiających pytań, na które odpowiedź niejednego z nas mogą wprawiać w zdziwienie czy śmiech. Ale czytając, czy przeglądając książkę można dowiedzieć się sporo rzeczy na temat kociego świata jak i ludzkiego. 

Ps: na zdjęciu oprócz książki znalazły się 2 podstawki z kotami, w tym ze sławnym kotem Pusheen. Są też koszulki z Pusheen, ale jeszcze się nie zakupiłam. Mam za to koszulkę z napisem: "my favorite day is caturday". Po lewej stronie pudełeczko z kotkiem robi za skarbonkę. Lubię kocie akcesoria :)




wtorek, 16 lutego 2021

Dwanaście miesięcy z Biblioteką - Luty - Kobieta w śniegu - Leena Lehtolainen (2z3)

Lektura książki Kobieta ze śniegu to moje pierwsze spotkanie z autorką. Autorka zaliczana jest do grona pisarzy skandynawskich. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Okazuje się, że książka jest 4-tym tomem z serii. Nie odczułam jednak żadnych braków wynikających z braku znajomości poprzednich części. Wydanie z czarną, ponurą okładką oraz pożółkłymi kartkami nie zachęca do czytania.

Kobieta ze śniegu to kryminał. Tytułowa kobieta to ofiara, której zamarznięte zwłoki zostały odnalezione w śniegu. Prowadziła schronisko dla kobiet, w którym jako terapeutka prowadziła kursy samoobrony psychicznej dla kobiet. W gronie uczestników spotykamy kobiety z różnymi życiowymi problemami.

Zbrodnia ukazana w książce jest tak naprawdę tłem dla pokazania problemów społecznych oraz roli kobiet w fińskim państwie.

Akcja książki toczy się dość powoli. Policjantka prowadząca śledztwo próbuje rozwikłać zagadkę w obliczu nowej sytuacji życiowej. Aby znaleźć rozwiązanie sprawy musi sięgnąć w przeszłość ofiary.

Książka mnie w ogóle nie zachwyciła. Być może dlatego, że nie lubię spokojnych kryminałów. Lubię książki pełne zwrotów akcji i ciekawe. Ta po prostu okazała się dla mnie zbyt nudna.

poniedziałek, 15 lutego 2021

Dwanaście miesięcy z Biblioteką - Luty - Stokrotki w śniegu - R. P. Evans (1z3)

Lutowa odsłona wyzwania czytelniczego stoi pod znakiem 3 książek ze śniegiem w tytule. Na pierwszy ogień poszła książka „Stokrotki w śniegu” Richarda Paula Evansa.

Z Richardem Paulem Evansem spotkałam się pierwszy raz przy okazji lektury książki Hotel pod jemiołą. Było to spotkanie zupełnie przypadkowe. Skorzystałam z rekomendacji czytelniczej jednej z pań bibliotekarek. Początkowo myślałam: kolejny autor romansów, Evans, Evans, coś mi świta, pewnie kolejna łzawa historia. Rozczarowałam się … pozytywnie. Mówi się, że w książkach autora można odnaleźć przesłanie. Historia aspirującej pisarki w obliczu dotychczasowych traum życiowych pokazała, że warto wierzyć w siebie. Autor napawa czytelnika optymizmem. Zapamiętałam jego nazwisko.

Stokrotki na śniegu powaliły mnie na łopatki. Nie dajcie się zwieść niewinnej, romantycznej okładce – jak z typowych książek o tejże tematyce. To tylko pozory. Historia bohatera jest gorzka, ale z potężną dawką wiary w lepsze jutro.

Pewnego dnia główny bohater odnajduje w gazecie własny nekrolog opatrzony jego zdjęciem oraz krótką notką o okolicznościach śmierci. Podobno zginął w wypadku samochodowym. Oczywiście doszło do pomyłki. Ale najgorsze, co go dotknęło, to komentarze pod nekrologiem. Niepochlebne i pełne nienawiści. Był złym człowiekiem. Wyrządził wiele krzywdy niewinnym ludziom.

Bohater dokonał rachunku sumienia. Postanowił się zreflektować i spróbować naprawić zło, jakie uczynił. Próby odkupienia winy nie zawsze przynosiły oczekiwane przez bohatera rezultaty. Autor w obrazowy sposób pokazał, jakie skutki poniosły za sobą czyny bohatera w przeszłości. Wielokrotnie zaskakiwały go - raz stały się początkiem końca, raz początkiem czegoś nowego.

Ludzi często nachodzi refleksja i chęć pogodzenia się ze światem w obliczu śmiertelnej choroby.

Bohater nie czekał do swoich ostatnich chwil na świecie i zadziałał szybciej.

Warto poznać historię przemiany bohatera i wyciągnąć wnioski dla samego siebie.

niedziela, 14 lutego 2021

Walentynki - Zakochaj się Julio - Natalia Sońska


14 lutego obchodzimy dzień św. Walentego tudzież światowy dzień chorych na padaczkę. Na tę okoliczność przygotowałam iście romantyczną pozycję książkową.

Pierwsze skojarzenia z literaturą kobiecą, romantyczną, to oczywiście książki autorstwa Natalii Sońskiej. Należy ona do grona młodych pisarek tworzących cudowne i ciepłe książki o miłości. Mogłabym tu napisać poemat dotyczący ich piękna. To te książki, które biorę w ciemno do przeczytania, jak tylko pojawia się nowość jej autorstwa (dlaczego? patrz: wpis o ocenie książek o okładce). 

Książki Natalii to balsam dla mojej duszy. Czytanie każdej z tych opowieści, to kolejna fascynująca opowieść o dwojgu ludzi, ich drogi do szczęścia - nie zawsze usłanej różami.  Optymizm bijący z każdej z tych książek bardzo podnosi na duchu. Przez chwile można się przenieść w inny świat, często w przepiękne i ukochane przez autorkę zakopiańskie plenery.

W książce Zakochaj się Julio autorka zabiera nas w podróż do Krakowa i Zakopanego, aby w scenerii, tych pięknych miast opowiedzieć historię Julii i Jakuba. 

Julia to młoda i utalentowana nauczycielki matematyki w liceum, która boryka się z problemami prowadzenia swojego pierwszego wychowawstwa. Młody wiek utrudnia zdobycie autorytetu wśród młodzieży. Dzięki pomysłom oraz odważnym decyzjom w kryzysowych sytuacjach zaskarbia sobie ich sympatię oraz uznanie.

Jakub to deweloper, które kariera we własnej firmie rozwija się dobrym kierunku. Natomiast jego życie osobiste nie przynosi mu satysfakcji. Jego partnerka nie jest osobą, z którą czuje się spełniony.

Strzała Amora dosięga naszych bohaterów na szlaku tatrzańskim szlaku górskim w przepięknej zimowej aurze. Jak w romantycznym filmie dochodzi do przypadkowego spotkania, które zmienia ich życie na zawsze. Tylko bohaterowie jeszcze o tym nie wiedzą. 

Droga do miłości okazuje się problematyczna. Zarówno Julia, jak i Jakub muszą borykać się z przeciwnościami losu. Muszą podejmować niełatwe i momentami niezrozumiale dla siebie decyzje.

Książkę Natalii Sońskiej czyta się bardzo przyjemnie. Najlepiej w towarzystwie ciepłego koca i herbatki. Im bliżej końca, tym większy smutek, gdyż spotkanie z bohaterami powoli dobiega końca. Autorka serwuje czytelnikom karuzelę różnych emocji. Razem z bohaterami przeżywamy rozterki, cieszymy się z pozytywnych chwil.

Pamiętajmy - miłość zwycięża wszystko. 



piątek, 12 lutego 2021

Inni ludzie - C. J. Tudor

 

Oryginalna okładka Innych ludzi prezentuje się znakomicie. Srebrzysta, wręcz metaliczna z minimalistycznym rysunkiem. Z gatunku dziwnych, ale intrygujących. Książka niespodzianka. Do tej pory spotkałam się z bardzo pochlebnymi opiniami na jej temat. Ja również dołączę do grona pozytywnych recenzentów.

To moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Tudor. Na pewno sięgnę po wcześniejsze pozycje – „Kredziarz” oraz „Zniknięcie Anny Thorne”. Wszystkie 3 książki zostały wydane nakładem wydawnictwa Czarna Owca, które postawiło na minimalizm i tajemnicę.

Główny bohater wracał do domu samochodem. W pewnym momencie w tylnej szybie samochodu jadącego przed nim zobaczył coś, czego się nie spodziewał. Otóż w jego stronę odwróciła się dziewczynka i bezgłośnie zawołała „Tata”. To była jego córka. Nie potrafił zrozumieć, skąd znalazła się w obcym samochodzie. Powinna być w domu z matką. Bohater zadzwonił do domu a telefon odebrał policjant. Poinformował go, że jego żona i córka zginęły. Bohater nie pogodził się z tym – w końcu widział na własne oczy żywą córkę. Przez lata prowadził poszukiwania i toczył walkę o prawdę. Pewnego dnia od nieznanej osoby otrzymał wskazówkę świadczącą od tym, że jego córka być może wcale nie zginęła. Nadzieje na odnalezienie córki odżyły na nowo. Jego tropy trafiły do Innych ludzi. Równolegle do głównej historii autorka poprowadziła wątek drugiej bohaterki, która żyła w ciągłym strachu przed złymi ludźmi – Innymi.

Kim są Inni? To specyficzni, źli ludzie.

Perypetie obu bohaterów uzupełnia enigmatyczny i pozornie oderwany od głównego wątku cykliczny opis. Opis cierpienia. Z czasem wszystkie elementy układanki zaczynają pasować do siebie.

Lektura Innych ludzi nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. To historia o bólu, stracie, rodzicielstwie, o błędach z przeszłości oraz o karmie. Osobiście jestem zdania, że karma wraca. I ta dobra i ta zła. Sprawnie poprowadzona akcja w połączeniu z wulkanem emocji bohaterów czynią książkę rasowym thrillerem. 

To przestroga przed podejmowaniem pochopnych decyzji, za które trzeba w przyszłości zapłacić. Nie każdy jest na to gotów. 


poniedziałek, 8 lutego 2021

Ocena książki po okładce - część 3

 

Faza 3 pojawiła się u mnie całkiem niedawno i jest związana z formą wydania książki przez wydawnictwo. Wcześniej nie zwracałam szczególnej uwagi na to, czy książka jest duża, czy mała, jaką ma czcionkę a zwłaszcza wielkość. Czy będzie wygodnie ją czytać, twarda albo cienka oprawa. Jeśli książka jest pisana drobnym maczkiem i została wydana w formacie kieszonkowym – w 99% przypadków nie zdecyduję się na jej czytanie. Nawet, jeżeli tematyka mnie zachwyci mnie od razu. Z bólem serca oddałam do biblioteki książkę Filary ziemi. Opasłe 1 tomowe wydanie pisane zbyt małą czcionką. A fabuła podobno zachwyca. Ale na szczęście znalazłam wydanie 3 tomowe, z nieco bardziej przyjazną dla oka czcionką. Niebawem ponowne podejście do lektury. Myślę, że dam radę. Czytałam bowiem z wypiekami na twarzy "Paryż" Edwarda Rutherforda. Wydanie idealne.

Kiedy okładka jest ok, tylna okładka jest ok – podejmuje decyzję na TAK. Kupuję albo wypożyczam. To drugie zdarza mi się zdecydowanie częściej.

Pamiętajmy jednak, że ocena w ramach fazy 1, 2 i 3 na podstawie wyglądu to tylko ocena tego, czego mogę się spodziewać po książce.

Wspomniałam wcześniej, że pomijam ocenę okładek autorów, których lubię. Powiem więcej, biorę ich książki w ciemno. Najczęściej nie wiem, o czym są. Taka sytuacja zdarza się, kiedy wyszukuję nowości w internetowym katalogu bibliotecznym. Widzę lubianego przez siebie autora i nowy tytuł. Zamawiam, odbieram, ustawiam na kupce do przeczytania. Jak przyjdzie czas na czytanie tajemniczej książki rozpoczynam pobieżne jej oglądanie. Rzadko mi się zdarza, abym się bardzo rozczarowała a książka okazała się niezbyt ciekawa.

Najpiękniejszym zaskoczeniem i doświadczeniem jest ocena w drugą stronę – najpierw po tytule i autorze, którego nie znam w katalogu bibliotecznym. Czasami, kiedy widzę książkę nieznanego autora, ale o intrygującym tytule, to sięgam do stron z recenzjami i wtedy decyduje o wypożyczeniu. Ile razy nie zwracałam uwagi na książki o dziwnych tytułach, dopóki nie zobaczyłam jednej z nich i nie wzięłam przypadkiem do ręki. Po lekturze okazał się całkiem udana.

Podsumowując: Ja nie oceniam treści książki po okładce. Ja oceniam, z jaką książką mogę mieć do czynienia i czy będzie warto poznać ją bliżej. Oczywiście, kiedy spełni ona moje subiektywne wymagania

Decydująca ocena książki jako całości następuje po jej przeczytaniu. 

Kurtyna.

 

 

niedziela, 7 lutego 2021

Ocena książki po okładce - część 2

 

Czas na fazę 2 – drugą selekcję. Następuje, kiedy biorę do ręki książkę, należącą do kategorii , które zwykle czytuję. Są to thrillery i niezdefiniowane, ale intrygujące. Na tym etapie spoglądam dokładnie i z bliska na okładkę. Istotna dla mnie jest krótka notka, która naprowadza bardziej czytelnika do istoty fabuły książki. 

Niezbyt dobre wrażenie robią na mnie pozytywne rekomendacje innych autorów z „branży”. Może jestem nieświadoma, ale jak to jest, że polski kryminał jest polecany przez inne sławy pisarskie wielkiego formatu? Wątpię, aby międzynarodowy pisarz miał czas, aby czytać polskich autorów. Może się mylę. Albo po prostu wydawnictwo pozyskało zgodę na wykorzystanie sławnego nazwiska, aby wypromować książkę. Tego nie wiem, ale nie wykluczam niczego. Jestem zdania, że dobra książka sama się obroni. Niektórym potrzebny jest dobry marketing. Zwłaszcza początkującym autorom. Doprecyzuję: początkującym autorom z nieznanym nazwiskiem. Wiadomo, że promowanie debiutanckiej książki celebryty raczej nie powinno być większym problemem. Szary człowiek z potencjałem może pozostać niezauważony w gąszczu materiałów innych aspirujących pisarzy. Od razu mi się przypomina, ile sław na rynku muzycznym zaczynało od programów, w których jury nie dawało im żadnych szans. Splot innych okoliczności spowodowało, że zaistnieli i odnieśli sukces.

No dobrze, no to mamy okładkę. Jest ciekawa. Czas się dowiedzieć, o czym jest książka. Odwracam ją i czytam opis. I tak samo, jak na przedniej okładce, możemy tu znaleźć rekomendacje. Tym razem różnego rodzaju wydawnictw, żurnali itp. Te rekomendacje są wszędzie, nawet zdarzają się na skrzydełkach okładki. Atakują czytelnika i wydaje się ze mówią: kup mnie kup, jestem świetną książką, tyle ludzi mnie poleca, kup a na pewno nie pożałujesz. Nie czytam tego. Nie robi to na mnie pozytywnego wrażenia. Zbyt długi opis również nie jest przeze mnie mile widziany. Krótki, na temat z lekką nutką tajemnicy, to jest właśnie to. I tutaj różne manipulacyjne w zakresie czcionki są pożądane. Ale to nie koniec oceny. Czas na praktycznie detale.

C.D.N.

sobota, 6 lutego 2021

Ocena książki po okładce - część 1

 

Niejeden z nas słyszał w życiu powiedzenie „nie oceniaj książki po okładce”. Tak naprawdę, można to tłumaczyć dosłownie w odniesieniu do książek – jak i do oceny ludzi, rzeczy, sytuacji. Dodałabym jeszcze kilka podobnych tematycznie powiedzeń – „nie wszystko złoto co się świeci”, „z ładnej miski się nie najesz”.

Okładka to narzędzie w rękach specjalistów od kreowania marek. Przyznaj, ile razy dałeś się nabrać na okładkę albo ile razy wybór towaru po opakowaniu okazał się strzałem w dziesiątkę?

Mam dość osobliwe podejście do tematu. Oceniam książkę po okładce. Moja ocena jednakże jest mocno ograniczona.

Wyobraźmy sobie sytuację: idziesz do księgarni, biblioteki i widzisz mnóstwo książek na pólkach. Nie masz żadnego planu. Nie wiesz czy coś kupisz czy wypożyczysz. Nie korzystasz z porady pracownika księgarni czy biblioteki. Działasz sam. Co powoduje, że zatrzymujesz wzrok na TEJ książce a nie innej? Co powoduje, że bierzesz do ręki TĄ książkę a nie inną?

Okładka – grzbiet książki – to pierwsze, co przykuwa wzrok. To naturalny odruch. Od zarania dziejów na ludzi działają obrazki. Człowiek pierwotny posługiwał się rysunkami, aby przekazać to, co ma do powiedzenia. I tak nam zostało. Na każdym kroku spotykamy obrazki. Sucha treść nie działa.

Wyobraźcie sobie książki w jednakowych białych okładkach z tytułem i autorem. Być może zróżnicowanie w użytych czcionkach, ich wielkości, rodzaju wyróżni jakąś książkę wobec pozostałych. Ale to nadal manipulacja obrazkiem w formie liter i cyfr. Aby zainteresować się daną książką trzeba przemyśleć, czy tytuł jest interesujący, może znam autora? Wymaga to jednak od czytelnika swego rodzaju wysiłku umysłowego. Pamiętajmy, to nadal tylko powierzchowna ocena a właściwe pierwsze kryterium oceny – czy zwróci ona moją uwagę.

Brak czasu, płytka ocena otaczającego nas nadmiaru wszystkiego, to symbole dzisiejszych czasów. Skupiamy się więc na krótkiej ocenie książki zwracając uwagę w pierwszej kolejności na wygląd. Kiedy idę np. do księgarni znajdę tam mnóstwo książek – ogrom, od którego moje czytelnicze serce bije coraz szybciej. Więc przechadzam się między półkami, oczy szaleją, mózg, jak po narkotykach i widzę. Jedna książka, druga, trzecia. Ta ma jakąś niewyraźną grafikę, tu jakiś dziwny obrazek, tu jakiś zakrwawiony nóż, tam zakochana para w objęciach, tutaj tylko jeden przedmiot, ale w zaskakującej kolorystycznie okładce, 3 półki dalej na okładce smakowite danie na talerzu. Widzę to wszystko, mój mózg automatycznie przypisuje książki do kategorii. Kryminały, kulinarne, romanse, thrillery, niezdefiniowane, ale intrygujące itp. Czasem mylę się w dokonanej kategoryzacji – ale lubię się miło zaskoczyć. Nie sądzę jednak, aby encyklopedia kiedykolwiek posiadała okładkę np. kajdankami i piłą ociekającą krwią. Celowo pomijam teraz książki autorów, których lubię. Dlaczego? To później. Nastąpiła faza 1 - pierwsza selekcja.

C.D.N.

poniedziałek, 1 lutego 2021

Dwanaście miesięcy z Biblioteką - Styczeń - Muminki kontra Minionki

Druga połowa stycznia upłynęła pod znakiem szczegółowego planowania wyzwania czytelniczego. Na styczeń biblioteka zaproponowała swoim fanom czytelniczą podróż do czasów dzieciństwa. 
Dzieciństwo kojarzy mi się z wieloma książkami, wierszykami, powieściami, bajkami. 
 
Są rzeczy, wydarzenia z dzieciństwa, które szczególnie zapadają w pamięć. W moim przypadku są to pewne epizody, które pamiętam do dziś. Jeden z nich to malowanie farbą parapetów okiennych nad ranem, za co dostałam burę od mamy. Drugim jest krótka wycieczka do piaskownicy po piasek i roślinę - w celu jej późniejszej uprawy. Wówczas nie miałam świadomości, że roślina nie urośnie w piasku. Rzecz miała miejsce pod nieobecność rodziców w domu. Byłam cwana, bo nie mając kluczy do mieszkania zostawiłam lekko uchylone drzwi, aby móc wejść z powrotem. Drzwi z zewnętrznej strony miały gałkę zamiast klamki. Jakież to wszystko było pomysłowe...

Poza tym dzieciństwo to Muminki :) Książkowe i telewizyjne. Mała Mi, Panna Migotka, Zła Buka, Tata i Mama Migotka, Włóczykij i inni bohaterowie. Sięgnięcie po zniszczoną czasem książeczkę wzbudziło we mnie nostalgię. Swego czasu fascynowałam się światem Muminków, piosenką przewodnią do bajki w telewizji. Nawet w liceum miałam nauczycielkę matematyki, którą potajemnie nazywałam Małą Mi. Bo wyglądała jak ona!!

Naturalnym jest, że osoby dorosłe przestają czytać książki dla dzieci. No chyba, że dzieciom czytają. Ponowna lektura Opowiadań z Doliny Muminków pozwoliła mi na chwilowe oderwanie się od otaczającej mnie rzeczywistości. Z perspektywy dorosłego świat Muminków jest prosty, bezproblemowy. Codzienność życia Muminków jest nieskomplikowana, ale niesie ze sobą sporo nauki. Odkryłam ją na nowo na prostych przykładach z opowiadań. Warto, aby rodzice czytali dzieciom albo je zachęcali do lektury mądrych książek. Warto, aby porozmawiali ze swoimi pociechami na różne życiowe tematy, aby przekazywali prawidłowe wzorce zachowań czy postępowania w życiu.
 
Nie bez powodu na zdjęciu Muminki są otoczone przez Minionki (w tym przez wspomnianego w Prologu cyklopa). Teraźniejszość zderza się z przeszłością. Dzisiaj królują Minionki i inni sławetni bohaterowie ze swoimi supermocami. Ale czy z ich przygód i perypetii można wyciągnąć naukę, czy to raczej nie jest celem twórców? Tego nie wiem, bo nie oglądałam ani jednego Minionkowego filmu. 
 
Moje dzieciństwo kojarzy mi się z Muminkami. 
Twoje być może z Harrym Potterem lub innym Władcą Pierścieni. 
Ważne, że czytasz.

Wyzwanie styczniowe zaliczone :)