Lutowa odsłona wyzwania czytelniczego stoi pod znakiem 3 książek ze śniegiem w tytule. Na pierwszy ogień poszła książka „Stokrotki w śniegu” Richarda Paula Evansa.
Z Richardem Paulem Evansem spotkałam się pierwszy raz przy okazji lektury książki Hotel pod jemiołą. Było to spotkanie zupełnie przypadkowe. Skorzystałam z rekomendacji czytelniczej jednej z pań bibliotekarek. Początkowo myślałam: kolejny autor romansów, Evans, Evans, coś mi świta, pewnie kolejna łzawa historia. Rozczarowałam się … pozytywnie. Mówi się, że w książkach autora można odnaleźć przesłanie. Historia aspirującej pisarki w obliczu dotychczasowych traum życiowych pokazała, że warto wierzyć w siebie. Autor napawa czytelnika optymizmem. Zapamiętałam jego nazwisko.
Stokrotki na śniegu powaliły mnie na łopatki. Nie dajcie się zwieść niewinnej, romantycznej okładce – jak z typowych książek o tejże tematyce. To tylko pozory. Historia bohatera jest gorzka, ale z potężną dawką wiary w lepsze jutro.
Pewnego dnia główny bohater odnajduje w gazecie własny nekrolog opatrzony jego zdjęciem oraz krótką notką o okolicznościach śmierci. Podobno zginął w wypadku samochodowym. Oczywiście doszło do pomyłki. Ale najgorsze, co go dotknęło, to komentarze pod nekrologiem. Niepochlebne i pełne nienawiści. Był złym człowiekiem. Wyrządził wiele krzywdy niewinnym ludziom.
Bohater dokonał rachunku sumienia. Postanowił się zreflektować i spróbować naprawić zło, jakie uczynił. Próby odkupienia winy nie zawsze przynosiły oczekiwane przez bohatera rezultaty. Autor w obrazowy sposób pokazał, jakie skutki poniosły za sobą czyny bohatera w przeszłości. Wielokrotnie zaskakiwały go - raz stały się początkiem końca, raz początkiem czegoś nowego.
Ludzi często nachodzi refleksja i chęć pogodzenia się ze światem w obliczu śmiertelnej choroby.
Bohater nie czekał do swoich ostatnich chwil na świecie i zadziałał szybciej.
Warto poznać historię przemiany bohatera i wyciągnąć wnioski dla samego siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz