czwartek, 24 marca 2022

Odkrycia czytelnicze 2022 - Marzec - Maria Konopnicka (2z3)

 

Drugą odsłonę marcowych odkryć postanowiłam poświęcić osobie Marii Konopnickiej. Starszej młodzieży i dorosłym autorka kojarzy się z lekturami szkolnymi. Najprawdopodobniej na tym przygoda z autorka się zakończyła. Dla mnie również, aż do czasu podjęcia wyzwania. Czasy czytania mniej lub bardziej interesujących lektur szkolnych uznaję za zakończone. W związku z tym do wyzwania wybrałam sobie taki oto zbiór nowel o ciekawie brzmiącym tytule Na normandzkim brzegu. Tak jak w przypadku Listów do młodego nauczyciela - zbiór opowieści również czytałam w otoczeniu encyklopedii i innych mądrych książek w Bibliotece Śląskiej. Zatęskniłam za studenckimi czasami i chciałam znowu poczuć ten klimat siedzenia w ciszy i skupieniu przy stoliku z lampką. W innych okolicznościach znalazłoby się tysiąc różnych rozpraszaczy, które skutecznie odebrałyby mi możliwość spokojnego czytania i robienia notatek.

Nie spodziewałam się, że Konopnicka zabierze mnie w tak fascynującą podróż. Autorka przenosi bowiem czytelnika na brzeg Normandii z początku dwudziestego wieku. Świata, którego codzienność opisuje w krótkich formach literackich. Normandia to rejon, którego życie podporządkowane jest morzu i połowom ryb, z których sprzedaży utrzymują się jego mieszkańcy. Konopnicka drobiazgowo nakreśla zwyczaje ludzi zamieszkujących wioskę rybacką oraz ich problemy. Widmo śmierci na widok tonącego statku, radość z udanej akcji ratowniczej, tęsknota za małżonkiem będącym na morzu, tęsknota dla samej tęsknoty, emocje kobiet oczekujących na powrót mężów z połowu, gwar wśród ludzi po szczęśliwym powrocie, wielki targ rybny, jarmark, wystrojeni ludzie, przypływ pieniądza - to tylko niektóre z migawek, jakie możemy spotkać w tym zbiorze opowiadań.

W czasach czytania lektur szkolnych sygnowanych jej nazwiskiem zdecydowanie nie interesował mnie jej życiorys i dokonania. Stąd zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że Konopnicka mieszkała w Normandii w roku 1900 i ten zbiór opowiadań to swego rodzaju reportaże - obrazki, które przesyłała do warszawskiej prasy. Oczywiście w celach zarobkowych.  Trzeba przyznać, że miała oko i dar wnikliwego spojrzenia na otaczającą ją rzeczywistość. Każdy z obrazków to odrębny temat obserwacji. Poczułam się jakbym była na miejscu i była świadkiem opisywanych sytuacji. Warto sięgnąć do literatury z tamtych czasów i odkryć Konopnicką, jakiej może nie znamy - reporterkę.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz